Shell Tears
Warszawa, 28.09.2023 - 15.10. 2023
WARSAW GALLERY WEEKEND
WARSAW GALLERY WEEKEND
ARTISTS:
SZYMON KOBYLARZ
KAMIL KUKLA
MICHAŁ ZAWADA
SZYMON KOBYLARZ
KAMIL KUKLA
MICHAŁ ZAWADA
Wystawa Szymona Kobylarza, Kamila Kukli i Michała Zawady
proponuje skondensowaną refleksję nad paradoksami współczesnych koncepcji
męskości oraz jej relacji z naturą.
Tytuł wystawy jest zlepkiem dwóch pozornie nieprzystających do siebie słów: “shell”
(muszla, pancerz) oraz “tears” (łzy), w których współbrzmieniu usłyszeć możemy słowo “shelter”
(schron, schronienie, kryjówka).
W koncepcjach Norberta Eliasa i Klausa Theweleita pancerz stanowi granicę oddzielającą nowoczesną męską indywidualność od zagrażającego mu zewnętrza. Zewnętrze to może być nieposkromioną żeńską energią, ale i dziką naturą, wobec których mężczyzna przyjmuje hegemoniczną pozycję. Zakładając pancerz, nabiera dystansu i zyskuje samokontrolę, dzieląc przestrzeń na bezpieczne wnętrze i niebezpieczne rubieże, to, co stałe i to, co płynne. Lęk przed przełamaniem zapory i uwolnieniem starannie dyscyplinowanych afektów towarzyszy w procesach kształtowania toksycznej podmiotowości.
We współczesnym polskim kontekście politycznym męskość zawłaszczona pozostaje przez konserwatywną narrację, konceptualizującą ją poprzez figury żołnierza i bohatera (postacie performujące tęsknotę za stabilnością i poczuciem sprawczości). Lęk przed symboliczną utratą męskiej kontroli nasila się w obliczu kryzysów politycznych i klimatycznych, zatruwając samoidentyfikację płciową sprzecznymi impulsami. Artyści śledzą te napięcia, szukając korzeni współczesnej hegemonicznej przemocy. W tym celu wnikają pod powierzchnię ziemi, gdzie, w szczelinach i pęknięciach terenu odnajdują substancje, które, będąc pochodnymi niegdyś żywych organizmów, stanowią zarówno świadectwo życia, jak i mogą zamienić się w narzędzie jego niszczenia. Podziemie to obszar, gdzie kumulują się wyparte emocje i osadza się nieprzepracowana historia, której interpretacje zawsze okazują się być nieprzejrzyste i niejednoznaczne. Istotne są jednak momenty, gdy ta podziemna energia znajduje ujście, wylewa się na zewnątrz, odsłania swoją materię, deformując to, co przyjmowaliśmy za stabilną powierzchnię.
Wystawę rozpoczyna praca Beczka: to nie jest prawdziwe Szymona Kobylarza zapraszająca nas do włączenia się w przestrzeń pozornej wspólnoty. Inscenizując pierwotny rytuał skupiania się wokół płomienia, okazuje się tylko iluzją - ogień nie daje ciepła, jest tylko przewrotną konstrukcją DIY. Zaprzecza pierwotnej, magicznej funkcji ogniska, miejsca przekazywania wiedzy o świecie i tworzenia mitów, odnosząc się raczej do logiki konstruowanych współcześnie teorii spiskowych i redpillowych fantazji. To marzenie o wspólnocie spotyka się z obrazem końca - ślepym zaułkiem ewolucji i światem, który w gęstym zmroku oczekuje nowego świtu.
Kolejne prace schodzą coraz głębiej w struktury męskich narracji budujących obraz świata, który powoli się wyczerpuje i zmierza ku całkowitej rekonfiguracji. Zapadliska, wypełnione dziwnymi cieczami jamy i trawione ogniem pustkowia dezaktualizują marzenie o bezpiecznym, poddanym ludzkiej kontroli schronieniu.
W trzech opowieściach - o Ziemi i męskości - powracają pytania dotykające stanu wyczerpania. Wyczerpania zasobów, wyczerpania pewnych opowieści o świecie (choćby wydawały się niezawodne), wyczerpania nas wszystkich: wobec poczucia kresu dobrze znanego świata
i konieczności budowania nowych pojęć czy strategii istnienia.
(Weronika Murek, Grzebać, nade wszystko grzebać)
WERONIKA MUREK - ESEJ
Tytuł wystawy jest zlepkiem dwóch pozornie nieprzystających do siebie słów: “shell”
(muszla, pancerz) oraz “tears” (łzy), w których współbrzmieniu usłyszeć możemy słowo “shelter”
(schron, schronienie, kryjówka).
W koncepcjach Norberta Eliasa i Klausa Theweleita pancerz stanowi granicę oddzielającą nowoczesną męską indywidualność od zagrażającego mu zewnętrza. Zewnętrze to może być nieposkromioną żeńską energią, ale i dziką naturą, wobec których mężczyzna przyjmuje hegemoniczną pozycję. Zakładając pancerz, nabiera dystansu i zyskuje samokontrolę, dzieląc przestrzeń na bezpieczne wnętrze i niebezpieczne rubieże, to, co stałe i to, co płynne. Lęk przed przełamaniem zapory i uwolnieniem starannie dyscyplinowanych afektów towarzyszy w procesach kształtowania toksycznej podmiotowości.
We współczesnym polskim kontekście politycznym męskość zawłaszczona pozostaje przez konserwatywną narrację, konceptualizującą ją poprzez figury żołnierza i bohatera (postacie performujące tęsknotę za stabilnością i poczuciem sprawczości). Lęk przed symboliczną utratą męskiej kontroli nasila się w obliczu kryzysów politycznych i klimatycznych, zatruwając samoidentyfikację płciową sprzecznymi impulsami. Artyści śledzą te napięcia, szukając korzeni współczesnej hegemonicznej przemocy. W tym celu wnikają pod powierzchnię ziemi, gdzie, w szczelinach i pęknięciach terenu odnajdują substancje, które, będąc pochodnymi niegdyś żywych organizmów, stanowią zarówno świadectwo życia, jak i mogą zamienić się w narzędzie jego niszczenia. Podziemie to obszar, gdzie kumulują się wyparte emocje i osadza się nieprzepracowana historia, której interpretacje zawsze okazują się być nieprzejrzyste i niejednoznaczne. Istotne są jednak momenty, gdy ta podziemna energia znajduje ujście, wylewa się na zewnątrz, odsłania swoją materię, deformując to, co przyjmowaliśmy za stabilną powierzchnię.
Wystawę rozpoczyna praca Beczka: to nie jest prawdziwe Szymona Kobylarza zapraszająca nas do włączenia się w przestrzeń pozornej wspólnoty. Inscenizując pierwotny rytuał skupiania się wokół płomienia, okazuje się tylko iluzją - ogień nie daje ciepła, jest tylko przewrotną konstrukcją DIY. Zaprzecza pierwotnej, magicznej funkcji ogniska, miejsca przekazywania wiedzy o świecie i tworzenia mitów, odnosząc się raczej do logiki konstruowanych współcześnie teorii spiskowych i redpillowych fantazji. To marzenie o wspólnocie spotyka się z obrazem końca - ślepym zaułkiem ewolucji i światem, który w gęstym zmroku oczekuje nowego świtu.
Kolejne prace schodzą coraz głębiej w struktury męskich narracji budujących obraz świata, który powoli się wyczerpuje i zmierza ku całkowitej rekonfiguracji. Zapadliska, wypełnione dziwnymi cieczami jamy i trawione ogniem pustkowia dezaktualizują marzenie o bezpiecznym, poddanym ludzkiej kontroli schronieniu.
W trzech opowieściach - o Ziemi i męskości - powracają pytania dotykające stanu wyczerpania. Wyczerpania zasobów, wyczerpania pewnych opowieści o świecie (choćby wydawały się niezawodne), wyczerpania nas wszystkich: wobec poczucia kresu dobrze znanego świata
i konieczności budowania nowych pojęć czy strategii istnienia.
(Weronika Murek, Grzebać, nade wszystko grzebać)
WERONIKA MUREK - ESEJ