FUNDACJA                                   


Wyglądało to nieco inaczej

                                  Kraków, 9.09 - 30.09. 2022
Życie współczesnego miasta i jego mieszkańców bezpowrotnie ukształtowane jest przez mechaniczną reprodukcję – utkane z miliardów migawek tworzących pulsujące konstelacje niemożliwe jest do pomyślenia poza różnorodnymi konwencjami ekranowego zapośredniczenia.

Patryk Staruch i Mateusz Woźniak wrzucają nas w środek tego wizualnego teatru, którego bohaterki i bohaterowie, mimo że ich twarze nic nam nie mówią, próbują odegrać przed nami niejednoznaczny spektakl. Oślepione fleszem sylwetki przemykają przed naszymi zmęczonymi oczami, rysując się ostro na miękkim nokturnowym tle. Postacie znikają, a na ich miejscach pojawia się ktoś inny. Wydaje się, że nie ma żadnego ogólnego prawa, które mogłoby regulować ten ruch sceniczny. Jednak mimo wrażenia czystej spontaniczności, sceny te okazują się być starannie wyreżyserowane. Cierpliwie wyselekcjonowane kadry Woźniaka, wybrane z jego fotograficznego archiwum poddawanego ciągłemu przetworzeniu i nieustannej redakcji, spotykają się z misternie skomponowanymi obrazami Starucha.
Czy zespawanie fotografii z rzeczywistością sprawia, że czuję jakąś potrzebę zapisu, czy to połączenie rzeczywiście istnieje? – pyta Mateusz. Czym jest i jak wygląda ten spaw? Kto jest spawaczem? Może lepszym określeniem byłby „węzeł”, niczym węzeł gordyjski. Bo czym jest rzeczywistość, w której poruszam się wyłapując tylko imponderabilia? Takie mądre słowo, a węzeł bym najchętniej rozciął. Ale. Ciąć nie możesz, rozwiązać też nie możesz, a mimo to próbujesz.
Coś wynurza się z chaosu rzeczywistości, choć tylko na chwilę. Na moment cel miesza się całkowicie z bezsensem, tak, że nie da się ich już całkowicie oddzielić. Możliwe, że ta naprędce złożona opowieść niesie ze sobą jakiś morał, ale musimy wyostrzyć zmysły, by nie stracić go z pola widzenia.

Bohaterowie moich prac żyją w miastach zanieczyszczonych światłem, jednocześnie łakną widoku na bezbrzeża kosmosu – mówi Patryk. Odczuwają narastający głód i tęsknotę za czymś wielkim, być może na zawsze pozbawieni narzędzi do osiągnięcia celu.